Geoblog.pl    marcepan    Podróże    Azja Srodkowa    Dolina Ala-Arcza
Zwiń mapę
2008
27
sie

Dolina Ala-Arcza

 
Kirgistan
Kirgistan, Ala-Archa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4166 km
 
Puste (niemal) szlaki, stada chomikow (?) i koni, konstrukcje pamietajace czasy, gdy mozna je bylo nazwac mostami, wielkie gory z jeszcze wiekszymi osuwiskami – to Ala-Archa, najwieksza i najbardziej znana dolina w okolicy Biszkeku, ulubione miejsce piknikow bogatszych mieszkancow tego kraju (od passata – ale dziesiecioletniego) - wzwyz.

Na szczescie najwieksze tlumy ponoc w weekendy, wiec z przyjazdem niedzielnym wieczorem trafilismy idealnie. I juz na poczatku zaskoczyla nas nbyta wczesniej mapa, ktora – jak sie okazalo po 15-minutowym marszu – byla zorientowana na poludnie a nie na polnoc. Mielismy jednak sporo czasu w zapasie…

Na turystow czekaja dwa przybytki – hotel Ala-Archa (70$ za pokoj) i hotel Ala-Archa (12$ za pokoj). Pomylki nie ma, oba miejsca to gostinice. I polozone tuz obok siebie. Oba charakteryzuja tez ruchome ceny.

Wina – pierwszego dnia: 250 somow (drogo, ale pewnie dlatego, ze moldawskie, wiec ekstra). Drugiego – juz za 300. Trzeciego przestawilismy sie na rieczajnuju wodku z limonnoju kislotoj, za 180. I skonczyly sie interesy.

I prysznica, choc tu sprawa bardziej wyrafnowana. Bo i miejsce z pretensjami, ten drozszy hotel. Cena podstawowa jednej kapieli – 50 somow. Ale niestety, gdy chcielismy skorzystac, akurat skonczyla sie ciepla woda. I nie wiadomo, kiedy bedzie. “Ale nie martwcie sie” – uslyszelismy – “mozecie wykapac sie w jednym z apartamentow!” Tyle, ze juz za 100 od lebka. Zrezygnowalismy, I co sie okazalo? W wersji tanszej woda, wprawdzie nie goraca, ale ciepla, jednak byla…

Z innych atrakcji to lazienka zlozona ze szlauchu z zimna woda (na dworze), okna z dziurami w szybach, w wiekszosci pokoi (nie bylo kluczy, wiec drzwi pootwierane) materace w kolorze burdelowej czerwieni, i czasem lustro z karnawalowymi ozdobkami. I prawdziwa gratka dla turystow, ktorzy wczesniej wrocili ze szlaku – lakierowanie podlog!

W Ala-Archa spedzilismy 3 dni – akurat tyle, zeby przejsc wszystkie szlaki oznakowane przez Slowakow, o czym donosza porozstawane w kilku miejscach tablice. Dobrze, ze na wysokich slupach, bo inaczej moglyby byc niewidoczne spod porozrzucanych wszedzie smieci (w koncu to miejsce piknikowe).

Wycieczka do doliny rzeki Ak-Saj to pierwsze zmierzenie sie ze stromym podejsciem. Czesc z nas z rozrzewnieniem wspominala dawne wyczyny na szlakach, pozostala czesc szla rowno wyzej i wyzej. Po drodze – to jedyny przypadek- spotkalismy sporo towarzyskich turystow, wypytujacych skad jestemy. Jak sie okazalo – nie tylko dla swojej wiedzy. Ostatniego dnia w dolinie spotkalismy dwojke rodakow, ktora na szlaku dowiedziala sie, ze w okolicy kreci sie dwoje warszawiakow…
Konkrety o wycieczce: dwa punkty znaczace – wodospad (niecale 4 km) i baza aplinistow (ok. 6km – odleglosci tam nie podaja w czasie marszu). A calemu szlakowi towarzyszy mniej lub bardziej huczaca rzeka, kamienista i biala.

Wycieczka w doline Adigen byla odpoczynkiem po skalnym krajobrazie z dnia poprzedniego. Szlak wiodl nawet przez las, dosc rzadki widok, do cmentarza aplinistow i dalej, przez laki pelne koni i wyschniete/zasypane koryta strumieni. Az do przejscia – juz w drodze powrotnej, przez rzeczke Adigen. I tu trafilismy na most skladajacy sie z jednego bala drewnianego – bez barierek ani czegokolwiek, co ulatwialoby przejscie. Na szczescie, to byl juz chyba drugi most w tym miejscu, bo pod tym balem, zaleany wprawdzie juz przez wode, byl drugi bal. Mozna bylo przesuwac sie na jednym, a oblapiac rownie mokry drugi. Bylismy uratowani i prawie niemokrzy.
Konkrety o wycieczce: 4 godziny spokojnego marszu, jedno mocne podejscie na poczatku plus przeprawa przez rzeke.

Wycieczka w doline Ala-Archa. Dolina sama w sobie jest wielka. Od jej poczatku do alplagera, czyli miejsca naszego noclegu, jest 12 kilometrow. A ona ma jeszcze 18 dodatkowych, ktorymi mozna dojsc (a nawet dojechac samochodem z napedem na 4 kola) do bazy narciarskiej. I ta wielkosc jest pierwsza cecha, jaka rzuca sie w oczy. Droga sie idzie, idzie, idzie, a dolina sie nie konczy. Powoli mijamy tylko kolejne trzyipoltysieczniki. i wszystko to przy halasie Ali-Archy, rzeki, ktora juz na pierwszych kilometrach ma 8 metrow szerokosci. Dodatkowa atrakcja sa przejscia przez rzeke. Trzy w jedna strone, z czego dwa przez mosty. To trzecie – buty w rece, zacisniecie zebow i juz po chwili nie czuje sie bolu stop. Ani stop w ogole.
Konkrety o wycieczce: trasa latwa, troche wznoszaca sie, ale bez ekstremow, w wiekszosci pokrywajaca sie z droga dla samochodow; wrazen z bazy narciarskiej brak, uczestnicy nie dotarli.

Konkrety pozostale: baza noclegowa, a przynajmniej jej tansza wersja, nie zapewnia wlasciwej temperatury, wiec mimo poscieli niezbedne sa spiwory; z podobnego powodu nieoceniona jest grzalka lub kuchenka gazowa; mozna przyjechac za to bez kurtek – obok jest sklep turystyczny, gdzie wprawdzie nie ma map, kartuszy czy palnikow, ale mozna sobie sprawic ladne ubranko, zeby na szlaku sie nie kompromitowac.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Ewa
Ewa - 2008-09-01 19:10
Znów niewiarygodnie pięknie... Mam nadzieję, że kontakt z nogami udało się ponownie nawiązać?
 
 
marcepan
Piotr Stasia Marta i Gosia
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 42 wpisy42 62 komentarze62 247 zdjęć247 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.08.2008 - 04.10.2008