Geoblog.pl    marcepan    Podróże    Azja Srodkowa    Trudne poczatki
Zwiń mapę
2008
22
sie

Trudne poczatki

 
Kirgistan
Kirgistan, Bishkek
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4140 km
 
Pierwsze wrazenie: czy to juz miasto? Zabudowa jest tu rzadka, duzo wyblaklej w upale zieleni. Przy glownych ulicach stoja wiejskie parterowe chatynki. To naprawde juz nie przedmiescie?

Budynki poradzieckie (sporo w nich elementow wschodnich), osypuja sie robiac wrazenie opustoszalych. Malo ludzi, zwaszcza w czasie najwiekszego skwaru. Pusto. Ulice szerokie, zaprojektowane dla parad wojskowych i manifestacji, poglebiaja to uczucie. Samochody pedza po nich nonszalancko, ignorujac przepisy, rozsadek, zycie i zdrowie pieszych, o kierunkowskazach i pasach na jezdni nie wspominajac. Wchodzisz na wlasne ryzyko.

Wzdluz jezdni rowy z woda, rodzaj rynsztokow. Troche biedy, sporo smieci i silnych zapachow.

Malo sklepow, za to duzo mikro-stoisk z kwasem do picia, arbuzami i dyniami, samsami, chinskimi ciuchami. Uwaga: sa saturatory.

Jedynie najblizsza okolica parlamentu nie pozostawia watpliwosci, ze to miasto: kilka duzych gmachow, zadbana zielen, straznicy w czapkach, duze szyldy sklepow.

Mamy trzy zadania. Pierwsze: kupic tutejsze pieniadze, somy. Pierwszy kantor jest nieczynny bo kasjerka je gdzies obiad. W drugim nie akceptuja nam baknotow dolarowych starszego typu, ale nowszych tez starcza. Zalatwione.

Zadanie drugie: rejestracja, czyli obowiazek meldunkowy. Udaje sie ja zalatwic w skwarne 2,5 godziny. Odwiedzamy trzy urzedy ulokowane w trzech krancach miasta (ovir, posterunek policji i urzad paszportowy), odsylani wciaz gdzies dalej, az wreszcie od upragnionej pieczatki w paszporcie dzieli nas tylko 300 somow.

(Czlapiac od urzedu do urzedu podziwiamy pomnik zwyciestwa - nowo poslubione pary robia tam sobie zdjecia z rodzinami i goscmi. Dlaczego tyle slubow w piatek?)

Trzecie zadanie: kupic mapy. Podobno jest jeden taki punkt w miescie, zajdujemy go latwo, ale juz o 16 drzwi sa zamkniete (kartka na drzwiach obiecuje wspolprace do 17; ktos poszedl na obiad?). Szukamy informacji w biurze turystycznym obok. Chca nam pomoc sprzedajac wycieczke w drugim koncu kraju, ale map wciaz brak.

Zwienczeniem dnia jest obiad, w restauracji z miejscami do lezenia przy stolach. Czy ktos slyszal kiedys o lepszym pomysle? Saczymy hebate z miseczek, jemy szaszlyki i langmany, oczy kleja sie po dniu spacerow w skwarze. Jednak czas ruszac w droge: czekaja na nas gory.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
klimek
klimek - 2008-08-28 14:59
... no i ze trzy zdjęcia by się przydały...
 
 
marcepan
Piotr Stasia Marta i Gosia
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 42 wpisy42 62 komentarze62 247 zdjęć247 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.08.2008 - 04.10.2008