S: Dobrobyt plynie tu szerokimi rynsztokami. Ludziom zyje sie dobrze. Sa uczciwi: placa w autobusach, ustepuja miejsc babciom, podaja od nich pieniadze kierowcy.
Spieramy sie troche, czy to bogate miasto. Z jednej strony, Suvy na ulicach i porszaki zaparkowane pod bankiem. Z drugiej, widzielismy bazar
barachlowka i boczne ulice. Jednak tez tam staly zaparkowane Lexusy.
S: Mam wrazenie, ze panuje tu harmonia architektoniczna. Budynki, choc rozne, pasuja do siebie. Czy jest prawdziwa, czy patrzymy na miasto przez rozowe okulary?
P: Zrobil na mnie wrazenie Park Panfilowa - prawdziwy park miejski: sa tu miejsca publicze (katedra, pomnik pamieci) i miejsca ludyczne (postrzelac, wata cukrowa). Ludzie naprawde spedzaja tu czas.
Konkuludujemy, ze Almaty to zielone miasto, takie do zycia, z mnostwem parkow, wody i fontann.
8-09-2008
Poniedzialek pokazuje nowa twarz miasta. Molto korki, wszedzie samochody, i wszystkie te samochody czuc.
Po dlugich poszukiwaniach zwiedzamy nietypowa blado-turkusowa cerkiew sw Mikolaja. Dla czesci rozczarowanie. Inni z fascynacja obserwuja 3 przezegnania sie i uklon w pas przed obrazami swietymi i relikwiami. Kobiety w chustkach na glowie. Dziewczyna w legginsach owija sie chusta - i prosze, juz jest w dlugiej spodnicy.
Jadac na dworzec (przed nami 14 godzin do Czimkentu) dosc dlugo i bezowocnie sterczymy na skraju drogi lapiac taksowke. Taksowke w wydaniu lokalnym, czyli samochd prywatny, ktorego kierowca chce akurat sobie dorobic. W koncu jest: stara lada, ktorej wlasciciel nie godzi sie przewiezc nas za 600 tengow - tu pasazer pierwszy podaje kwote - ale ostatecznie staje na 800. Przy pakowaniu nasze plecaki wybrzuszaja klape bagaznika, ale ruszamy.
Pytamy taksowkarza o wszechobecne na bilbordach napisy: Almaty / Kazachstan 2030. (Zgadujemy, za albo startuja do olimpady, albo maja jakis plan 22 letni.) Odpowiada, ze nie moze wyjasnic o co chodzi. Narodowa tajemnica?