Geoblog.pl    marcepan    Podróże    Azja Srodkowa    Szymkent
Zwiń mapę
2008
09
wrz

Szymkent

 
Kazachstan
Kazachstan, Shymkent
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5466 km
 
Prowadnik z pociagu mial racje. Na peronie powital nas tlum taksowkarzy, ktorzy koniecznie chcieli nas zawiezc. Udalo nam sie przebic przez nich i dotrzec do marszrutki, ktora zgodnie z opisem miala nas zawiezc w okolice hotelu. Potwierdzil to rowniez kierowca, serdecznie zapraszajac do zajecia miejsca. Potwierdzala rowniez pewna miejscowa pani, ktora uciela sobie z M. dluga pogawedke, glownie wlasnie o celu, do ktorego zmierzamy. Rezultat - w koncu wysiedlismy, bo nikt nie byl nam w stanie powtwierdzic, ze jedziemy na te ulice, na ktora planowalismy.

Rowniez piesi mieszkancy Szymknetu mieli problemy z opisaniem nam, jak dotrzec na jedna z 3 glownych ulic w miescie. Dzieki im nieskoordynowanym i niespojnym odpowiedziom, rowniez i druga marszrutka nie dowiozla nas tam, gdzie chcielismy. Ale bylismy juz blisko. I pieszo udalo nam sie dotrzec do hotelu.

A w zasadzie motelu, i to zlokalizaowanego w czyms w rodzaju malla - obiektu ze sklepami, restauracja, hotelem, supermarketem, itp. Nasz pokoj wyglada dokladnie tak samo jak box sklepowy pietro nizej - okna (wystawowe?) na korytarz, malutkie nieotwierajace sie okienka na zewnatrz (na szczecie jest klima). Motelowego charakteru dodaja akty powieszone w pokoju i meskiej lazience.

Recepcjonistka zapewniala, ze u nich cieplej wody nie brakuje, wiec odkrecenia obu kurkow pod prysznicem i efekt w postaci zimna zmusil nas do interwencji. Etazna tak sie przejela, ze nawet zaczela wchodzic za kotare do G., zeby sie na wlasne oczy (cialo?) przekonac, jak jest naprawde z ta woda. Tylko glosny krzyk uratowal prywatnosc G. Dzien pozniej, gdy sytuacja sie powtorzyla, przekonywala M., ze to, co my uwazamy za zimna wode, tak naprawde jest goraca. W kazdym razie okazalo sie, ze ciepla woda w koncu byla, ale za kazdym razem trzeba bylo ja zamawiac u etaznej.

S.: Motel zapewnil nam tez krolewskie sniadanie - dostalismy, typowe tutaj, jajko sadzone, ale nie lezalo na patelni dluzej niz czas potrzebny na sciecie samych zewnetrznych warstw bialka. A do tego plasterek pysznej kielbasy ugotowanej w oleju.

A sam Szymkent? Miasto tetniace zyciem - tu, co rzadkie, LP Central Asia, nie mijal sie z prawda, pelne kafejek, barow i ludzi, zwlaszcza mlodziezy, na ulicach. Do tego klaskony, ruch uliczny, wszyscy w pospiechu. I mnostwo uczelni i krecacych sie przed nimi studentow. I uczniowie na ulicach, w strojach galowo-mundurkowych i niebieskimi chustami z godlem Kazachstanu.

I piwo szymkentskoje, miejscowy specjal. Dotad nie mielismy szczescia do tego trunku, to nam wynagrodzilo wszystkie nieudane zakupy. Zwlaszcza, ze dostalismy je - i nie ostatni raz - w zmrozonych kuflach. Rewelacyjny zwyczaj.

A do tego Fantasy World, miejski park rozrywki. Mielismy tam pierwsza - i pewnie ostatnia - w zyciu okazje, zeby zagrac w bilard samymi bialymi bilami kierowanymi do znacznie mniejszych i wezszych niz u nas luz. Frustrujace i zniechecajace. A P. postanowil sprobowac sil na strzelnicy. Wprawdzie za pierwszym razem, w wyniku neporozumenia, zamiast strzelania zakrecil kolem fortuny "wygrywajac" samochodzik, ale juz chwile potem strzelil (za 150 tengow) i zdobyl na cele wyprawy 20 tengow.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
AniaRet
AniaRet - 2008-09-23 23:32
A S.to niech nie marudzi przy zagranicznym śniadaniu. P. gratulujemy oka, a wszystkim zimnych kufli i smacznego piwa.
 
 
marcepan
Piotr Stasia Marta i Gosia
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 42 wpisy42 62 komentarze62 247 zdjęć247 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.08.2008 - 04.10.2008