PODROZ
Do Nukusu jedziemy w cenie lokalsow (nikt nas nie robi w balona!)
Po drodze przeprawa przez granice Karakalpakstanu, wysychajace koryto Amu-Darii przez ktore mozna przelezc nie moczac kolan. Punkt przesiadkowy: przygnebiajace miasteczko Biernuni.
NUKUS
S: Ogladalam taki film dokumentalny. amerykanie budowali miasto, byly w nim domy, w domach mieszkania i manekiny ludzi. Wywolywali wybuch atomowy i po tych domach / mieszkaniach / kuklach patrzyli, jakie ma skutki. Nukus z 10 pietra hotelu Taszkient wygladal jak takie miasto.
M: Wszystko wyglada na zamkniete, remontowane, nieczynne. Martwe miasto.
G: Wszystko poza dziecmi (precyzyjniej: wszystko, co da sie sprzedac na ulicy) woza tu w niemowlecych wozkach. Dlaczego?
WODA
Hotele sa dwa, decydujemy sie na Taszkient - jest blizej i unikamy ganiania z plecakami. Hotel jest wielki, 10-pietrowy, w klimacie mocno socjalistyczny. W holu hymn wyryty na wielkiej plycie piaskowca. Na kazdym pietrze etaznaja (wydaje klucze, posciel, wentylator). W kazdym pokoju (w lazience, w brodziku prysznica) stoi wielka beczka z woda + czerpak. To do spuszczania toalet. Dowiadujemy sie, ze Nukus ma z powodu suchego roku problemy z woda. Obowiazuje rezim wody: w Hotelu Taszkient powinni puscic ja dzis miedzy godz 21 a 24, i jutro rano miedzy 8 a 9.
Nie wpadamy w ten grafik. Wody nie ma po 21szej, po 22giej, ani o 4 rano. Czekamy, co bedzie dalej.