Geoblog.pl    marcepan    Podróże    Azja Srodkowa    Golden road to Samarquand
Zwiń mapę
2008
22
wrz

Golden road to Samarquand

 
Uzbekistan
Uzbekistan, Samarqand
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7772 km
 
Bukharę opuszczamy świtem bladym, pierwszą marszrutką (stres, czy nie będzie czekała godziny na zapełnienie i czy wyruszymy wreszcie „złotą drogą” do cudu świata, czyli Samarkandy! udaje się, więcej osób coś gna, jedziemy).
Na stacji, jak zawsze, tłumy. Dzielimy się do kas, czujna S zajmuje pustą, tzn. nawet bez kasjera/ki. Za nią po chwili tłum, podchodzi milicjant, interesuje się, wzywa kasjerkę. Jeszcze tylko odrobina pracy łokciami i możemy ładować się do pociągu. Pociąg typu TGV, ale na zachodzie nie ma takiej muzyki na full. Mino ściszania przez pasażerów – nie nas, oczywiście, my jesteśmy tylko pokornymi turystami – konduktor pilotem zgłaśnia i wybiera utwory, zwykle po kilka razy ten sam, nasze ulubione to o zimie i mrozie oraz o matce – duszyszczypatielnyje… Pewnie w TGV, choć podróżuje tam wielu eleganckich ludzi, kiedy ktoś oddaje się jakiejś czynności fizjologicznej, która mogłaby zakłócić aurę wokół, nikt po tym nie wstaje i nie spryskuje wszystkiego i wszystkich wokół perfumą…

Samarkanda
Mamy rezerwację w gostinicy Bahodir. Przewodnik ulubiony Central Asia opisał ją jako parszywą – wszystko jest prawdą (kanalizacja ledwo dyszy, pościel cieniutka, niewygodne łóźka, ręczniki 30-letnie (hmmm, ’78 to naprawdę dobry rocznik!), ale tak jest wszędzie! Za to piękny dziedziniec z winoroślą. I pan Bahodir empatyczny i sympatyczny – pierwszy normalny człowiek! I pierwszy raz kurki w łazience nie są zamienione! Zamiast karali, much i komarów – mrówki. Miła, swojska odmiana.
Jednak jesteśmy chwilowo bezdomni – nasz nocleg nie jest zapłacony, jak myśleliśmy. Wyprawa do banku, widzimy Registan (od zaplecza, więc ciekawie, ale nie jak na pocztówkach), w banku korzystamy z „bankomatu” – pani bierze od P kartę, wybiera pieniądze z 4%ową prowizją. Ale za to nie na raty! Znów jesteśmy bogaczami!
Nasza gostinica okazuje się być popularna wśród nomadów wszelkiego typu, także tych podróżujących biznesowo. Rozmowy, niestety, schematyczne, „nice people – right, very nice people here”, „how to get to…”, „I’ve been to…”. Cieszymy się swoim towarzystwem. To czas kanasty i beztłuszczowych kolacji z prawdziwymi warzywami!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marcepan
Piotr Stasia Marta i Gosia
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 42 wpisy42 62 komentarze62 247 zdjęć247 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.08.2008 - 04.10.2008